Dziś w Trójce było o tym, że faceci leją i gwałcą
kobiety. Często swoje kobiety. Bo myślą, że jak się mówi, że są ich, to że są
ich tak samo, jak kozy w nosach. Wnioskują tedy, że mogą, kiedy chcą, robić z nimi,
co chcą. Przepraszam, nie wnioskują, ta czynność ich przerasta, oni tak mają
nakładzione do łbów.
W audycji było powiedziane, że mężczyźni w Polsce nie uczestniczą
niemal wcale w inicjatywach związanych z piętnowaniem przemocy i agresji wobec
kobiet. Podobno powodem jest to, że boją się reakcji kumpli, że męska część ich
towarzystwa potraktowałaby to, jak zdradę płci. Myślę sobie - jak można zdradzać płeć tolerując przypadki
debilizmu wśród tejże płci? To jest jakiś totalny absurd!
JA, jako MEŻCZYZNA, mówię tu teraz całkiem otwarcie –
AGRESJA MĘŻCZYZN WOBEC KOBIET JEST KRETYŃSTWEM I WYNIKA WYŁĄCNIE Z PSYCHICZNEJ
SŁABOŚCI LUB NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI PRZEJAWIAJĄCYCH JĄ MĘŻCZYZN.
Tak, kolego. Lejesz żonę? A może znęcasz się nad nią
psychicznie? Masz z tego frajdę? Jesteś debilem. Przykro mi to mówić, ale tak
jest. Przykro mi nie ze względu na ciebie, ale za względu na nią. A wiesz,
dlaczego? Bo ona być może ciągle cię kocha. Tak, tez głupia, bo już dawno
powinna cię zostawić, a na odchodne powinna walnąć cię w pysk. Ale nie zrobi
tego, bo tak ją nauczono. Mówiono jej – znajdź sobie za wszelką cenę jakiegoś faceta, a jak
już znajdziesz, to się go trzymaj. I jak powiedziano w audycji – nie bije i nie
pije? O, to masz szczęście. Bije i pije? No, to gorzej, ale i tak ciesz się, że
go masz. Tak ciągle jeszcze radzą córkom ich własne matki. NIE!!! Bije i pije?
Jest chory! Potrzebuje być może pomocy, ale Ty kobieto nie jesteś niewolnicą, możesz
czuć się w obowiązku pomóc, ale nie masz obowiązku poddawać się domowym
egzekucjom!
Facet, który posuwa się do przemocy wobec „własnej”
kobiety, nie powinien „mieć” kobiety. Taka prawda. Myślę sobie, że to nawet przejaw jakiejś usterki psychicznej. I
byłoby dobrze, gdyby przemoc wobec kobiet (i dzieci też, oczywiście) nie była
karana, a była bezwzględnym wskazaniem do leczenia psychiatrycznego. Tu nawet
nie chodzi o to, żeby to była jakaś większa kara, ale żeby to była większa przestroga i, mimo wszystko, jakiś
przyczynek do zastanowienia. Bo wielu „prawdziwych facetów” nie boi się wcale
więzienia, mówiąc szczerze, większość jest pewna, że ich super męskość pozwoli
im na to, by uroków celi więziennej nigdy nie doświadczyli (no bo co to
takiego, grzmotnąć raz żonę po plerach, albo „pokochać” się z nią, gdy akurat
ma zapalenie płuc i ledwo żyje). Nie, widmo bycia przestępcą, to żaden dla nich
argument, ale refleksja nad tym, że oto świat sądzi, iż są zwykłymi psycholomi
których jednak czeka leczenie, no, to mogłoby część z nich zatrzymać.
Jak już powiedziałem, jeśli facet choćby czasami
znęca się nad kobietą, to nigdy nie powinien z żadną być. Bo to się bierze z
tak głęboko zakodowanych idei (a raczej społecznych schematów), że tu nic nie
pomoże. I żal to stwierdzić, ale to w głównej mierze skutek fatalnego
wychowywania, złych wzorców, głupiej tradycji i… tak, moim zdaniem tak – złych
wpływów wypaczającego w skrajny sposób nauki Chrystusa katolicyzmu. W każdym razie
tego katolicyzmu z wiejskich parafii. Ale nie tylko.
Facet leje babę, bo baba jest głupia, a on mądry. Zawsze
mu tak powtarzali. Jak był malutki, to tak mu mówili – nie daj się nikomu! Kumplom,
jak Cię leją, to się nie daj i wal ich po łbach jeszcze mocniej! JESTEŚ FACET!
NIE BĄDŹ BABĄ! No, więc faceci, to ci, co leją, a baby, to ci (albo te), którzy
dają się lać. Czyli jak ja jestem facet, no to ja jestem ten, co leje, a nie ten,
co daje się lać. Proste? Proste. A kto jest mądry? Facet. Jak by baba mogła być
mądra, to by mogła mówić kazania. A nie może. Sam Bóg, wygląda na to,
zdecydował, że baba jest głupia. No to ja, chłop, w imię Boga, muszę ją czasem
walnąć, jak mnie już ta jej głupota do szału doprowadza. I tak niech się
cieszy, że oficjalnie mam tylko ją jedną „w namiocie”, a nie, jak jakiś Salomon
czy inny Abraham, kilka, hehe.
Kobiety – te nie są bez winy. Ich winą jest bierność
wobec sytuacji i wobec przekonania o tradycji. Wiele z nich myśli, że tak, jak
one mają, tak ma większość. Inne naprawdę są „zadowolone”, że w ogóle jakiegoś chłopa
w domu mają, bo im się zdaje, że na innego nie zasługują albo że same
kompletnie nie dałyby sobie rady. Oczywiście jedno i drugie, to zawsze bzdura,
zawsze, gdy za te „zyski” płacą siniakami, płaczem dzieci i niechcianymi aktami
seksualnymi. Jeszcze inne myślą sobie – zlał mnie z zazdrości. No tak, tylko mu
się wydawało, przecież tamten facet tylko na mnie patrzył, to nawet nie moja
wina, ale skoro mój ślubny zazdrosny, to znaczy kocha chyba, fajnie, co tam siniaki. Nie, dziewczyno,
nie ma takiej miłości prawdziwej, w której byłoby miejsce na taką zazdrość i na
takie siniaki.
Właśnie, zazdrość. Tak naprawdę, to miłość prawdziwa,
także kobiety i mężczyzny, jest od niej wolna. Bo miłość idealna, to jedynie bezwzględne
pragnienie szczęścia kochanej osoby. BEZWGLĘDNE. Wiec jeśli kochanej osobie
lepiej, szczęśliwiej jest z kim innym, to ja, choć wolałbym ją tulić w
ramionach, cieszę się w sercu, że jest szczęśliwsza, niż ze mną. Trudne do
zrozumienia? Trudne do zaakceptowania? Może, ale miłość w ogóle jest trudna. To
dlatego właśnie (a nie z powodu wymyślonej listy grzechów) Chrystus mówił
kiedyś o uchu igielnym. Bardzo niepowszechne jest kochanie naprawdę. Co by nie
mówić, większość nas w obiektach swoich uniesień, a nawet w dobrych uczynkach, kocha po prostu samych siebie.
Niepowszechne jest kochanie naprawdę, ale jednak wiem i obserwuję, że się zdarza.
Facet, jeśli jesteś zazdrosny o kobietę, to zastanów się
nad sobą. I zastanów się nad tym, czy naprawdę pragniesz tej kobiety szczęścia,
czy może tylko własnego. OK, zdradziła cię (zakładam, że na pewno), oszukała. Jesteś
wściekły - zrozumiałe. A popatrzyłeś sobie na ręce? Dobra, i tak nie
zrozumiesz. Po prostu - albo w ciszy pozwól jej pożałować swojego błędu i daj
jej do siebie wrócić (jednocześnie pytając ją, co w TOBIE nie jest takie, jak
by chciała), albo, jeśli nie potrafisz, powiedz jej, że to cię przerasta i że
nie chcesz jej krzywdzić i dlatego powinniście od siebie odejść. No chyba, że
ona wracać nie chce. Wtedy tym bardziej daj jej odejść, bo to nie jest żarówka
w twojej lampce nocnej, którą możesz „pstryk” zmusić do tego, by tylko tobie
świeciła. A może ty jesteś zazdrosny o to, że na jakiejś imprezie jakiś inny
gość poprosił ją do tańca, a potem, choć siedział dwa stoliki dalej, bezczelnie
się na nią gapił? I może za to potem, w domu, dostała parę razów? Mój Boże,
stary, ręce opadają. Idź się leczyć, zanim stanie się coś bardzo złego, mówię
serio. Konkludując - zazdrość,
pamiętaj o tym człowieku (mężczyzno, ale i kobieto), to znak, że kochasz siebie, a nie tego, z kim
jesteś.
Piętnujmy przemoc i agresję w rodzinach. Tę płynącą od
mężczyzn i wycelowana w kobiety, ale także każdą inną. To są cechy, które w nas
zostały po naszych ewolucyjnych przodkach. Zacierają się powolutku, ale bywają
jeszcze bardzo silne. Na szczęście potrafimy myśleć i działać tak, jak nam
racjonalne myślenie każe. Nie dajmy się unosić emocjom. Poza jedną jedyną
emocją – miłością. Prawdziwą miłością. Pragnieniem SZCZĘŚCIA drugiego
człowieka.