czwartek, 7 lutego 2013

Kiedy facet bije kobietę


Dziś w Trójce było o tym, że faceci leją i gwałcą kobiety. Często swoje kobiety. Bo myślą, że jak się mówi, że są ich, to że są ich tak samo, jak kozy w nosach. Wnioskują tedy, że mogą, kiedy chcą, robić z nimi, co chcą. Przepraszam, nie wnioskują, ta czynność ich przerasta, oni tak mają nakładzione do łbów.

W audycji było powiedziane, że mężczyźni w Polsce nie uczestniczą niemal wcale w inicjatywach związanych z piętnowaniem przemocy i agresji wobec kobiet. Podobno powodem jest to, że boją się reakcji kumpli, że męska część ich towarzystwa potraktowałaby to, jak zdradę płci. Myślę sobie -  jak można zdradzać płeć tolerując przypadki debilizmu wśród tejże płci? To jest jakiś totalny absurd!

JA, jako MEŻCZYZNA, mówię tu teraz całkiem otwarcie – AGRESJA MĘŻCZYZN WOBEC KOBIET JEST KRETYŃSTWEM I WYNIKA WYŁĄCNIE Z PSYCHICZNEJ SŁABOŚCI LUB NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI PRZEJAWIAJĄCYCH JĄ MĘŻCZYZN.

Tak, kolego. Lejesz żonę? A może znęcasz się nad nią psychicznie? Masz z tego frajdę? Jesteś debilem. Przykro mi to mówić, ale tak jest. Przykro mi nie ze względu na ciebie, ale za względu na nią. A wiesz, dlaczego? Bo ona być może ciągle cię kocha. Tak, tez głupia, bo już dawno powinna cię zostawić, a na odchodne powinna walnąć cię w pysk. Ale nie zrobi tego, bo tak ją nauczono.  Mówiono jej – znajdź sobie za wszelką cenę jakiegoś faceta, a jak już znajdziesz, to się go trzymaj. I jak powiedziano w audycji – nie bije i nie pije? O, to masz szczęście. Bije i pije? No, to gorzej, ale i tak ciesz się, że go masz. Tak ciągle jeszcze radzą córkom ich własne matki. NIE!!! Bije i pije? Jest chory! Potrzebuje być może pomocy, ale Ty kobieto nie jesteś niewolnicą, możesz czuć się w obowiązku pomóc, ale nie masz obowiązku poddawać się domowym egzekucjom!

Facet, który posuwa się do przemocy wobec „własnej” kobiety, nie powinien „mieć” kobiety. Taka prawda. Myślę sobie, że to nawet przejaw jakiejś usterki psychicznej. I byłoby dobrze, gdyby przemoc wobec kobiet (i dzieci też, oczywiście) nie była karana, a była bezwzględnym wskazaniem do leczenia psychiatrycznego. Tu nawet nie chodzi o to, żeby to była jakaś większa kara, ale żeby to  była większa przestroga i, mimo wszystko, jakiś przyczynek do zastanowienia. Bo wielu „prawdziwych facetów” nie boi się wcale więzienia, mówiąc szczerze, większość jest pewna, że ich super męskość pozwoli im na to, by uroków celi więziennej nigdy nie doświadczyli (no bo co to takiego, grzmotnąć raz żonę po plerach, albo „pokochać” się z nią, gdy akurat ma zapalenie płuc i ledwo żyje). Nie, widmo bycia przestępcą, to żaden dla nich argument, ale refleksja nad tym, że oto świat sądzi, iż są zwykłymi psycholomi których jednak czeka leczenie, no, to mogłoby część z nich zatrzymać. 

Jak już powiedziałem, jeśli facet choćby czasami znęca się nad kobietą, to nigdy nie powinien z żadną być. Bo to się bierze z tak głęboko zakodowanych idei (a raczej społecznych schematów), że tu nic nie pomoże. I żal to stwierdzić, ale to w głównej mierze skutek fatalnego wychowywania, złych wzorców, głupiej tradycji i… tak, moim zdaniem tak – złych wpływów wypaczającego w skrajny sposób nauki Chrystusa katolicyzmu. W każdym razie tego katolicyzmu z wiejskich parafii. Ale nie tylko.

Facet leje babę, bo baba jest głupia, a on mądry. Zawsze mu tak powtarzali. Jak był malutki, to tak mu mówili – nie daj się nikomu! Kumplom, jak Cię leją, to się nie daj i wal ich po łbach jeszcze mocniej! JESTEŚ FACET! NIE BĄDŹ BABĄ! No, więc faceci, to ci, co leją, a baby, to ci (albo te), którzy dają się lać. Czyli jak ja jestem facet, no to ja jestem ten, co leje, a nie ten, co daje się lać. Proste? Proste. A kto jest mądry? Facet. Jak by baba mogła być mądra, to by mogła mówić kazania. A nie może. Sam Bóg, wygląda na to, zdecydował, że baba jest głupia. No to ja, chłop, w imię Boga, muszę ją czasem walnąć, jak mnie już ta jej głupota do szału doprowadza. I tak niech się cieszy, że oficjalnie mam tylko ją jedną „w namiocie”, a nie, jak jakiś Salomon czy inny Abraham, kilka, hehe.

Kobiety – te nie są bez winy. Ich winą jest bierność wobec sytuacji i wobec przekonania o tradycji. Wiele z nich myśli, że tak, jak one mają, tak ma większość. Inne naprawdę są „zadowolone”, że w ogóle jakiegoś chłopa w domu mają, bo im się zdaje, że na innego nie zasługują albo że same kompletnie nie dałyby sobie rady. Oczywiście jedno i drugie, to zawsze bzdura, zawsze, gdy za te „zyski” płacą siniakami, płaczem dzieci i niechcianymi aktami seksualnymi. Jeszcze inne myślą sobie – zlał mnie z zazdrości. No tak, tylko mu się wydawało, przecież tamten facet tylko na mnie patrzył, to nawet nie moja wina, ale skoro mój ślubny zazdrosny, to znaczy kocha chyba, fajnie, co tam siniaki. Nie, dziewczyno, nie ma takiej miłości prawdziwej, w której byłoby miejsce na taką zazdrość i na takie siniaki. 

Właśnie, zazdrość. Tak naprawdę, to miłość prawdziwa, także kobiety i mężczyzny, jest od niej wolna. Bo miłość idealna, to jedynie bezwzględne pragnienie szczęścia kochanej osoby. BEZWGLĘDNE. Wiec jeśli kochanej osobie lepiej, szczęśliwiej jest z kim innym, to ja, choć wolałbym ją tulić w ramionach, cieszę się w sercu, że jest szczęśliwsza, niż ze mną. Trudne do zrozumienia? Trudne do zaakceptowania? Może, ale miłość w ogóle jest trudna. To dlatego właśnie (a nie z powodu wymyślonej listy grzechów) Chrystus mówił kiedyś o uchu igielnym. Bardzo niepowszechne jest kochanie naprawdę. Co by nie mówić, większość nas w obiektach swoich uniesień, a nawet w dobrych uczynkach, kocha po prostu samych siebie. Niepowszechne jest kochanie naprawdę, ale jednak wiem i obserwuję, że się zdarza. 

Facet, jeśli jesteś zazdrosny o kobietę, to zastanów się nad sobą. I zastanów się nad tym, czy naprawdę pragniesz tej kobiety szczęścia, czy może tylko własnego. OK, zdradziła cię (zakładam, że na pewno), oszukała. Jesteś wściekły - zrozumiałe. A popatrzyłeś sobie na ręce? Dobra, i tak nie zrozumiesz. Po prostu - albo w ciszy pozwól jej pożałować swojego błędu i daj jej do siebie wrócić (jednocześnie pytając ją, co w TOBIE nie jest takie, jak by chciała), albo, jeśli nie potrafisz, powiedz jej, że to cię przerasta i że nie chcesz jej krzywdzić i dlatego powinniście od siebie odejść. No chyba, że ona wracać nie chce. Wtedy tym bardziej daj jej odejść, bo to nie jest żarówka w twojej lampce nocnej, którą możesz „pstryk” zmusić do tego, by tylko tobie świeciła. A może ty jesteś zazdrosny o to, że na jakiejś imprezie jakiś inny gość poprosił ją do tańca, a potem, choć siedział dwa stoliki dalej, bezczelnie się na nią gapił? I może za to potem, w domu, dostała parę razów? Mój Boże, stary, ręce opadają. Idź się leczyć, zanim stanie się coś bardzo złego, mówię serio. Konkludując - zazdrość, pamiętaj o tym człowieku (mężczyzno, ale i kobieto), to znak, że kochasz siebie, a nie tego, z kim jesteś.

Piętnujmy przemoc i agresję w rodzinach. Tę płynącą od mężczyzn i wycelowana w kobiety, ale także każdą inną. To są cechy, które w nas zostały po naszych ewolucyjnych przodkach. Zacierają się powolutku, ale bywają jeszcze bardzo silne. Na szczęście potrafimy myśleć i działać tak, jak nam racjonalne myślenie każe. Nie dajmy się unosić emocjom. Poza jedną jedyną emocją – miłością. Prawdziwą miłością. Pragnieniem SZCZĘŚCIA drugiego człowieka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz