sobota, 19 stycznia 2013

Miłość zabieramy z sobą


„Miłość zabieramy z sobą”. To ostatnie zdanie, jakie wypowiada Sam do Molly. Potem mówi tylko „Na razie” i odchodzi. Idzie tam, skąd nikt jeszcze nie wrócił („bo i po co?”). Miłość zabieramy z sobą, to pewne. I nienawiść, jeśli ją mamy w sobie, też. I niepokój, i nieprzebaczenie i myśl, która w bezczasie zmienia się w udrękę, że nie przebaczył ktoś. Być może na tym polega niebo i piekło.  Że zabieramy z sobą nasze uczucia, lęki, emocje i w nich trwamy. Zawieszamy się w emocjach, jakie mamy w sercu w ostatniej sekundzie i ta sekunda staje się naszą wiecznością. I jeśli w tej sekundzie ostatniej miłujesz szczerze ludzi, świat i siebie, jeśli wszystkim już dawno  wybaczyłeś i wszyscy Tobie, to będziesz trwał w miłości, której radość ogarnie Cię do stopnia, jakiego nigdy tu, na Ziemi, nie doznałeś. Ale jeśli jest wtedy w Twym sercu nienawiść, jeśli masz na koncie winy, o których przebaczenie nie chciałeś prosić, bądź jeśli sam wybaczyć nie umiałeś, wtedy o radość w świecie, w którym nie rządzą już czas, przestrzeń i materia, a jedynie myśl i być może energia, wtedy tam będzie Tobie o radość bardzo trudno. I być może nic już nie da się zmienić. Może być już za późno. Może nie być już Czasu.

„Miłość zabieramy z sobą”. I wszystko inne, co myślimy i czujemy. W tej jednej, ostatniej sekundzie. To my sami jesteśmy dla siebie niebem lub piekłem, bo ta ostatnia sekunda jest nieśmiertelna. Bo jest ponad czasem, jak dobro i zło.

„Miłość zabieramy z sobą”. Tak, Patryku, ty już wiesz, czy kiedy wypowiadałeś te słowa wcielając się w ducha Sama, miałeś rację czy nie. Dobrze, że powstał ten film. Bo my teraz, kiedy go oglądamy, nawet dwudziesty piąty raz, i nawet wiedząc, że to historia zmyślona, że to bajka, to i tak jakoś tak w środku stajemy się lepsi, i świat jakiś lepszy się staje, a wiara w to, że to wszystko ma głęboki sens choć na chwilę staje się myślą najważniejszą.

O tak, tego jestem pewien – miłość zabieramy z sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz