„Miłość zabieramy z sobą”. To ostatnie zdanie, jakie
wypowiada Sam do Molly. Potem mówi tylko „Na razie” i odchodzi. Idzie tam, skąd
nikt jeszcze nie wrócił („bo i po co?”). Miłość zabieramy z sobą, to pewne. I
nienawiść, jeśli ją mamy w sobie, też. I niepokój, i nieprzebaczenie i myśl,
która w bezczasie zmienia się w udrękę, że nie przebaczył ktoś. Być może na tym
polega niebo i piekło. Że zabieramy z
sobą nasze uczucia, lęki, emocje i w nich trwamy. Zawieszamy się w emocjach,
jakie mamy w sercu w ostatniej sekundzie i ta sekunda staje się naszą
wiecznością. I jeśli w tej sekundzie ostatniej miłujesz szczerze ludzi, świat i
siebie, jeśli wszystkim już dawno wybaczyłeś i wszyscy Tobie, to będziesz trwał
w miłości, której radość ogarnie Cię do stopnia, jakiego nigdy tu, na Ziemi,
nie doznałeś. Ale jeśli jest wtedy w Twym sercu nienawiść, jeśli masz na koncie
winy, o których przebaczenie nie chciałeś prosić, bądź jeśli sam wybaczyć nie
umiałeś, wtedy o radość w świecie, w którym nie rządzą już czas, przestrzeń i
materia, a jedynie myśl i być może energia, wtedy tam będzie Tobie o radość bardzo
trudno. I być może nic już nie da się zmienić. Może być już za późno. Może nie
być już Czasu.
„Miłość zabieramy z sobą”. I wszystko inne, co myślimy i
czujemy. W tej jednej, ostatniej sekundzie. To my sami jesteśmy dla siebie
niebem lub piekłem, bo ta ostatnia sekunda jest nieśmiertelna. Bo jest ponad czasem,
jak dobro i zło.
„Miłość zabieramy z sobą”. Tak, Patryku, ty już wiesz, czy
kiedy wypowiadałeś te słowa wcielając się w ducha Sama, miałeś rację czy nie.
Dobrze, że powstał ten film. Bo my teraz, kiedy go oglądamy, nawet dwudziesty
piąty raz, i nawet wiedząc, że to historia zmyślona, że to bajka, to i tak
jakoś tak w środku stajemy się lepsi, i świat jakiś lepszy się staje, a wiara w
to, że to wszystko ma głęboki sens choć na chwilę staje się myślą najważniejszą.
O tak, tego jestem pewien – miłość zabieramy z sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz