Obrzydził mi Komorowski polską politykę do reszty
ogłoszeniem referendum w sprawie „JOWów”, finansowania partii i interpretowania
spornych kwestii przez urzędy. Te jego wypowiedzi z chwil po tym jak okazało się,
że w pierwszej turze wyborów poniósł klęskę, były żenujące. Do teraz jest mi
nieswojo, jak sobie to przypomnę. To był taki skowyt, skomlenie raczej – oddam
wszystko, zrobię wszystko, zatańczę i zaśpiewam jeśli tego chcecie, tylko mnie
wybierzcie. Dlatego przegrał.
Ale referendum się odbędzie. Niestety. Trudno. A ostatnio
temat ów zaczął żyć nowym życiem. Jest tak, bo idąca ostro i pewnie po władzę
dla Jarosława Kaczyńskiego Beata Szydło proponuje
ciągle urzędującemu prezydentowi, żeby dopisał do referendum trzy kolejne
pytania. O wiek emerytalny, o wiek
szkolny i o Lasy Państwowe. Bardzo fajne pytania. Przychodzi do głowy takie oto
porównanie – ubiegający się o wybór na przewodniczącego samorządu szkolnego w
podstawówce domaga się szkolnego referendum z pytaniem – czy chcesz, żeby rok
szkolny trwał w naszej szkole tylko sześć miesięcy? Niepojęte jest, co
wyprawiają z nami nasi politycy. Jeśli pani Szydło chce nam zadać pytanie, czy
jesteśmy za skróceniem wieku emerytalnego, to ja to popieram pod jednym
warunkiem – że to pytanie zmienimy na tożsame, ale nieco przeredagowane – „czy chcesz,
aby Polskę za kilka lub kilkanaście lat dopadł kryzys taki sam, jaki teraz
przeżywa Grecja?”.
Jak można być tak bezczelnym w dążeniu po władzę? Bronisław
Komorowski się nie popisał ogłaszając referendum. Ja tak sobie myślę, że on
dostał ostro między oczy i go zamroczyło
i będąc jeszcze zamroczonym wymyślił, wymamrotał to referendum. Ale już
zachowanie PiS, pani Szydło i pokazywanie Polakom, że oto mogliby się
wypowiedzieć w sprawie emerytur, to czysta bezczelność. Jak,
pytam, jak przeciętny Polak ma odpowiedzieć rozsądnie na takie pytanie nie
będąc ani ekonomistą, ani socjologiem? Skąd ma się u niego wziąć niezbędna
wiedza i wyobraźnia ekonomiczna, by odpowiadając w referendum wiedział, co
oznacza TAK lub NIE dla Polski za 10 czy 15 lat, dla tego, jak żyło się będzie
jego dzieciom? NO SKĄD ON MA TO WIEDZIEĆ???? Te pytania, to zwykła, ohydna polityczna
manipulacja. Niestety skuteczna.
Demokracja, to nie jest ustrój doskonały. A już najmniej doskonałym
demokracji narzędziem jest referendum. Bo o ile najlepiej pokazuje, jakie ludzie
mają zdanie, o tyle to zdanie, biorąc pod uwagę kompetencje wypowiadających się,
często miast do sukcesu, doprowadzić może kraj do klęski. A jak kto się nie
zgadza, niech zarządzi w swoim domu referendum i zapyta dzieci, czy chcą, aby
ich kieszonkowe było od przyszłego miesiąca czterokrotnie wyższe.
A tak na koniec – Panie prezydencie, z tym dopisywaniem się
do wycieczki albo do pamiętnika, to znów się Pan nie popisał. Taka prawda. Kolejny
procent albo dwa przechodzi na stronę Pis. A można było tak ładnie merytorycznie sprawę
załatwić.