piątek, 3 lipca 2015

Referendum przeprowadzę, nie chodzi mi o Polskę, tylko o władzę, tralala

Obrzydził mi Komorowski polską politykę do reszty ogłoszeniem referendum w sprawie „JOWów”, finansowania partii i interpretowania spornych kwestii przez urzędy. Te jego wypowiedzi z chwil po tym jak okazało się, że w pierwszej turze wyborów poniósł klęskę, były żenujące. Do teraz jest mi nieswojo, jak sobie to przypomnę. To był taki skowyt, skomlenie raczej – oddam wszystko, zrobię wszystko, zatańczę i zaśpiewam jeśli tego chcecie, tylko mnie wybierzcie. Dlatego przegrał.

Ale referendum się odbędzie. Niestety. Trudno. A ostatnio temat ów zaczął żyć nowym życiem. Jest tak, bo idąca ostro i pewnie po władzę dla Jarosława Kaczyńskiego  Beata Szydło proponuje ciągle urzędującemu prezydentowi, żeby dopisał do referendum trzy kolejne pytania.  O wiek emerytalny, o wiek szkolny i o Lasy Państwowe. Bardzo fajne pytania. Przychodzi do głowy takie oto porównanie – ubiegający się o wybór na przewodniczącego samorządu szkolnego w podstawówce domaga się szkolnego referendum z pytaniem – czy chcesz, żeby rok szkolny trwał w naszej szkole tylko sześć miesięcy? Niepojęte jest, co wyprawiają z nami nasi politycy. Jeśli pani Szydło chce nam zadać pytanie, czy jesteśmy za skróceniem wieku emerytalnego, to ja to popieram pod jednym warunkiem – że to pytanie zmienimy na tożsame, ale nieco przeredagowane – „czy chcesz, aby Polskę za kilka lub kilkanaście lat dopadł kryzys taki sam, jaki teraz przeżywa Grecja?”.

Jak można być tak bezczelnym w dążeniu po władzę? Bronisław Komorowski się nie popisał ogłaszając referendum. Ja tak sobie myślę, że on dostał  ostro między oczy i go zamroczyło i będąc jeszcze zamroczonym wymyślił, wymamrotał to referendum. Ale już zachowanie PiS, pani Szydło i pokazywanie Polakom, że oto mogliby się wypowiedzieć w sprawie emerytur, to czysta bezczelność. Jak, pytam, jak przeciętny Polak ma odpowiedzieć rozsądnie na takie pytanie nie będąc ani ekonomistą, ani socjologiem? Skąd ma się u niego wziąć niezbędna wiedza i wyobraźnia ekonomiczna, by odpowiadając w referendum wiedział, co oznacza TAK lub NIE dla Polski za 10 czy 15 lat, dla tego, jak żyło się będzie jego dzieciom? NO SKĄD ON MA TO WIEDZIEĆ???? Te pytania, to zwykła, ohydna polityczna manipulacja. Niestety  skuteczna.

Demokracja, to nie jest ustrój doskonały. A już najmniej doskonałym demokracji narzędziem jest referendum. Bo o ile najlepiej pokazuje, jakie ludzie mają zdanie, o tyle to zdanie, biorąc pod uwagę kompetencje wypowiadających się, często miast do sukcesu, doprowadzić może kraj do klęski. A jak kto się nie zgadza, niech zarządzi w swoim domu referendum i zapyta dzieci, czy chcą, aby ich kieszonkowe było od przyszłego miesiąca czterokrotnie wyższe.



A tak na koniec – Panie prezydencie, z tym dopisywaniem się do wycieczki albo do pamiętnika, to znów się Pan nie popisał. Taka prawda. Kolejny procent albo dwa przechodzi na stronę Pis.  A można było tak ładnie merytorycznie sprawę załatwić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz