Od wyborów prezydenckich, nieznacznie w sensie
matematycznym, a z kretesem w sensie politycznym przegranych przez Bronisława
Komorowskiego, cała batalia o władzę przeniosła się na nowe pole bitwy –
kampanię przed wyborami parlamentarnymi. Sukces Andrzeja dudy uskrzydlił PiS i
dał jego działaczom i zwolennikom już nie tylko wiarę, ale niemal pewność, że
na jesieni 2015 roku władza w Polsce ulegnie zmianie. Prawdę mówiąc owa pewność
bijąca z wypowiedzi co bardziej wylewnych polityków PiS zaczyna drażnić już nie
tylko tych , którzy rządów tego ugrupowania nie chcą, ale nawet tych, którzy
jeszcze przed chwilą chcieli ich na zasadzie pragnienia jakiejkolwiek zmiany z
założeniem (niekoniecznie słusznym), że każda zmiana da nam poprawę naszej
codzienności. Druga strona (dotychczasowej) sceny polskiej polityki dostała
prztyczka w nos. Nie, złe słowa. Przegrana ciągle urzędującego prezydenta była
niesamowicie silnym prawym (nomen omen) sierpowym, którego Platforma zwyczajnie
nie ustała. Dziś sytuacja wygląda tak, jakby walka na ringu nadal trwała, ale
wobec sporego zamroczenia PO PiS boksuje z dużą lekkością i co rusz do tamtego niespodziewanego
ciosu dokłada nowe, mniejszej może wagi, ale wobec wyczerpania przeciwnika
wystarczająco mocne, by ostatecznie posłać go na deski. Jak to się skończy?
Trudno powiedzieć. Być może (jak sądzi wielu politologów) jest już „pozamiatane”.
A może jest jakiś cień szansy, że losy walki da się jeszcze odmienić. W każdym
razie sztab treningowy PO nie chce się jeszcze poddawać i w narożniku wrze od
dyskusji, jak to dodać jeszcze sił partii, jak ułożyć skuteczną gardę przed
kolejnym ciosami i jak być może wyprowadzić jeszcze jakiś dotkliwe dla
przeciwnika uderzenie. Cóż, ta walka trwa już kilka ładnych lat, więc wszyscy
uczestnicy twardzi do bólu, nie uderzą sami otwartą dłonią w ring na znak
poddania walki.
Tak, narożnik PO kipi od pracy zmierzającej do poprawy
przebiegu meczu, ale jakoś nie widać, by cokolwiek z tego wychodziło. Kolejne
tygodnie przynoszą coraz to nowsze sondaże, w których PiS zaczyna machać dłonią
przez tylną szybę do znacznie już pozostającego w tyle PO. Nic się już nie da
zrobić? Wydaje mi się, że ludzie PO nie zrozumieli niczego z tego, co się
stało. Kiedy słucham kolejnych wypowiedzi ludzi PO w mediach, kiedy oglądam
kolejne konwencje i posiedzenia rządu
(włącznie z tym dzisiejszym, śląskim), to widzę jedno – PO z uporem maniaka
chce dowieść, że jest lepsza, przywołując rzeczowe argumenty i gołe fakty. Ludziom
z PO zdaje się, że są w stanie, używając logiki i rzetelnej prezentacji faktów,
przekonać Polaków, że dzięki rządom PO jest nieźle (już może nie bardzo
dobrze), a będzie jeszcze lepiej. BZDURA!!! PO MUSI zrozumieć, że wszyscy,
którzy takiej argumentacji chcą i potrafią słuchać, są już dawno po ich stronie
(no, część przeszła może ostatnio na stronę NowoczesnejPL). TU SIĘ NIC NIE DA
UGRAĆ!!! Komorowski nie przegrał na gruncie rozsądku i intelektu, a na gruncie
EMOCJI. I to do emocji PO musi zacząć się odwoływać, jeśli chce jeszcze zrobić
jakiś liczący się wynik jesienią. Pani premier musi się wyluzować. Musi
zażartować, najlepiej nawet z siebie. Ale nie na siłę, ot tak po prostu, jak
przy piwie. Niech przyzna się z uśmiechem do jakiejś własnej niedoskonałości, najlepiej
takiej, jaka jest cechą wielu Polaków (albo nawet Polek). Niech będą w jej
kontaktach z ludźmi choć chwile, kiedy nie będzie widać, że jest Panią Premier,
a jest po prostu zwykłą Polką swego pokolenia. Nich ludzie PO zaczną się
uśmiechać. Niech przestaną prawić niezrozumiałe nawet dla nich (to czasem
widać) mądrości, a zaczną mówić językiem ludzi. I niech zacznie pokazywać się
poseł Niesiołowski!!! To błąd, że się nie pokazuje, że wycofano go z debaty. To
właśnie Stefan Niesiołowski jest w swym image bardzo emocjonalny, a przez to zdaje
się być bardzo wiarygodny (jak Kukiz?). A kogo schować? Wszystkich
mądralińskich! Wszystkich najmądrzejszych na świecie ludzi partii z posłem
Szejnfeldem na czele. Kto ma możliwość, niech obejrzy raz jeszcze materiał z majowego
wieczoru wyborczego z udziałem tegoż posła. To, jak zachowywał się Adam
Szejnfeld, jak lekceważył adwersarzy, jak unosił się nie wiadomo z czego płynącą
wyższością w chwilach, kiedy trzeba było raczej pokazać pokorę, było żenujące. Ale
żenujące, to sobie mogło być, gorzej, że to ODEBRAŁO Komorowskiemu wszystkich
tych, którzy może zagłosowaliby na niego w drugiej turze, ale nie byli tego
pewni, za to oglądali ten przekaz. Nie chcę tutaj powiedzieć, że Adam Szejnfeld
i podobnie uprawiający politykę i myślący ludzie PO są jacyś źli. Oni po
prostu, ze swoją nieuleczalną miłością do twardych faktów i solidnych
argumentów (a braku zrozumienia dla prostych emocji prostych ludzi), nie pomogą
Platformie TERAZ. No, a tę nieuzasadnioną wyższość i „mądralińskość” powinni
spiłować, bo ta ani teraz, ani nigdy im nie pomoże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz