środa, 1 lipca 2015

PO argumentuje, wyborca czuje

Od wyborów prezydenckich, nieznacznie w sensie matematycznym, a z kretesem w sensie politycznym przegranych przez Bronisława Komorowskiego, cała batalia o władzę przeniosła się na nowe pole bitwy – kampanię przed wyborami parlamentarnymi. Sukces Andrzeja dudy uskrzydlił PiS i dał jego działaczom i zwolennikom już nie tylko wiarę, ale niemal pewność, że na jesieni 2015 roku władza w Polsce ulegnie zmianie. Prawdę mówiąc owa pewność bijąca z wypowiedzi co bardziej wylewnych polityków PiS zaczyna drażnić już nie tylko tych , którzy rządów tego ugrupowania nie chcą, ale nawet tych, którzy jeszcze przed chwilą chcieli ich na zasadzie pragnienia jakiejkolwiek zmiany z założeniem (niekoniecznie słusznym), że każda zmiana da nam poprawę naszej codzienności. Druga strona (dotychczasowej) sceny polskiej polityki dostała prztyczka w nos. Nie, złe słowa. Przegrana ciągle urzędującego prezydenta była niesamowicie silnym prawym (nomen omen) sierpowym, którego Platforma zwyczajnie nie ustała. Dziś sytuacja wygląda tak, jakby walka na ringu nadal trwała, ale wobec sporego zamroczenia PO PiS boksuje z dużą lekkością i co rusz do tamtego niespodziewanego ciosu dokłada nowe, mniejszej może wagi, ale wobec wyczerpania przeciwnika wystarczająco mocne, by ostatecznie posłać go na deski. Jak to się skończy? Trudno powiedzieć. Być może (jak sądzi wielu politologów) jest już „pozamiatane”. A może jest jakiś cień szansy, że losy walki da się jeszcze odmienić. W każdym razie sztab treningowy PO nie chce się jeszcze poddawać i w narożniku wrze od dyskusji, jak to dodać jeszcze sił partii, jak ułożyć skuteczną gardę przed kolejnym ciosami i jak być może wyprowadzić jeszcze jakiś dotkliwe dla przeciwnika uderzenie. Cóż, ta walka trwa już kilka ładnych lat, więc wszyscy uczestnicy twardzi do bólu, nie uderzą sami otwartą dłonią w ring na znak poddania walki.

Tak, narożnik PO kipi od pracy zmierzającej do poprawy przebiegu meczu, ale jakoś nie widać, by cokolwiek z tego wychodziło. Kolejne tygodnie przynoszą coraz to nowsze sondaże, w których PiS zaczyna machać dłonią przez tylną szybę do znacznie już pozostającego w tyle PO. Nic się już nie da zrobić? Wydaje mi się, że ludzie PO nie zrozumieli niczego z tego, co się stało. Kiedy słucham kolejnych wypowiedzi ludzi PO w mediach, kiedy oglądam kolejne konwencje  i posiedzenia rządu (włącznie z tym dzisiejszym, śląskim), to widzę jedno – PO z uporem maniaka chce dowieść, że jest lepsza, przywołując rzeczowe argumenty i gołe fakty. Ludziom z PO zdaje się, że są w stanie, używając logiki i rzetelnej prezentacji faktów, przekonać Polaków, że dzięki rządom PO jest nieźle (już może nie bardzo dobrze), a będzie jeszcze lepiej. BZDURA!!! PO MUSI zrozumieć, że wszyscy, którzy takiej argumentacji chcą i potrafią słuchać, są już dawno po ich stronie (no, część przeszła może ostatnio na stronę NowoczesnejPL). TU SIĘ NIC NIE DA UGRAĆ!!! Komorowski nie przegrał na gruncie rozsądku i intelektu, a na gruncie EMOCJI. I to do emocji PO musi zacząć się odwoływać, jeśli chce jeszcze zrobić jakiś liczący się wynik jesienią. Pani premier musi się wyluzować. Musi zażartować, najlepiej nawet z siebie. Ale nie na siłę, ot tak po prostu, jak przy piwie. Niech przyzna się z uśmiechem do jakiejś własnej niedoskonałości, najlepiej takiej, jaka jest cechą wielu Polaków (albo nawet Polek). Niech będą w jej kontaktach z ludźmi choć chwile, kiedy nie będzie widać, że jest Panią Premier, a jest po prostu zwykłą Polką swego pokolenia. Nich ludzie PO zaczną się uśmiechać. Niech przestaną prawić niezrozumiałe nawet dla nich (to czasem widać) mądrości, a zaczną mówić językiem ludzi. I niech zacznie pokazywać się poseł Niesiołowski!!! To błąd, że się nie pokazuje, że wycofano go z debaty. To właśnie Stefan Niesiołowski jest w swym image bardzo emocjonalny, a przez to zdaje się być bardzo wiarygodny (jak Kukiz?). A kogo schować? Wszystkich mądralińskich! Wszystkich najmądrzejszych na świecie ludzi partii z posłem Szejnfeldem na czele. Kto ma możliwość, niech obejrzy raz jeszcze materiał z majowego wieczoru wyborczego z udziałem tegoż posła. To, jak zachowywał się Adam Szejnfeld, jak lekceważył adwersarzy, jak unosił się nie wiadomo z czego płynącą wyższością w chwilach, kiedy trzeba było raczej pokazać pokorę, było żenujące. Ale żenujące, to sobie mogło być, gorzej, że to ODEBRAŁO Komorowskiemu wszystkich tych, którzy może zagłosowaliby na niego w drugiej turze, ale nie byli tego pewni, za to oglądali ten przekaz. Nie chcę tutaj powiedzieć, że Adam Szejnfeld i podobnie uprawiający politykę i myślący ludzie PO są jacyś źli. Oni po prostu, ze swoją nieuleczalną miłością do twardych faktów i solidnych argumentów (a braku zrozumienia dla prostych emocji prostych ludzi), nie pomogą Platformie TERAZ. No, a tę nieuzasadnioną wyższość i „mądralińskość” powinni spiłować, bo ta ani teraz, ani nigdy im nie pomoże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz