piątek, 31 lipca 2015

Znamy imię tego dziecka!

HURRRAAAA!!!! Znamy wreszcie to imię!!! Tak z dawna wyczekiwane, tak bardzo dla nas ważne imię! Znamy je w końcu! Uffff.... nie przeżyłbym kolejnego dnia czekania. Ja pitolę, nie przeżyłbym, kurna.

Nie rozumiecie mnie, prawda? Zaraz wam objaśnię, o co kaman. Moja radość odnosi się do publikacji z najwyższej części strony portalu gazeta.pl, gdzie taki oto tytuł dotarł aż do kory mej wzrokowej:


Znamy imię dziecka Pauliny Krupińskiej i Sebastiana Karpiela-Bułecki! 


(wykrzyknik oryginalny)

No i sami powiedzcie teraz - czyż to nie wspaniale???

piątek, 3 lipca 2015

Referendum przeprowadzę, nie chodzi mi o Polskę, tylko o władzę, tralala

Obrzydził mi Komorowski polską politykę do reszty ogłoszeniem referendum w sprawie „JOWów”, finansowania partii i interpretowania spornych kwestii przez urzędy. Te jego wypowiedzi z chwil po tym jak okazało się, że w pierwszej turze wyborów poniósł klęskę, były żenujące. Do teraz jest mi nieswojo, jak sobie to przypomnę. To był taki skowyt, skomlenie raczej – oddam wszystko, zrobię wszystko, zatańczę i zaśpiewam jeśli tego chcecie, tylko mnie wybierzcie. Dlatego przegrał.

Ale referendum się odbędzie. Niestety. Trudno. A ostatnio temat ów zaczął żyć nowym życiem. Jest tak, bo idąca ostro i pewnie po władzę dla Jarosława Kaczyńskiego  Beata Szydło proponuje ciągle urzędującemu prezydentowi, żeby dopisał do referendum trzy kolejne pytania.  O wiek emerytalny, o wiek szkolny i o Lasy Państwowe. Bardzo fajne pytania. Przychodzi do głowy takie oto porównanie – ubiegający się o wybór na przewodniczącego samorządu szkolnego w podstawówce domaga się szkolnego referendum z pytaniem – czy chcesz, żeby rok szkolny trwał w naszej szkole tylko sześć miesięcy? Niepojęte jest, co wyprawiają z nami nasi politycy. Jeśli pani Szydło chce nam zadać pytanie, czy jesteśmy za skróceniem wieku emerytalnego, to ja to popieram pod jednym warunkiem – że to pytanie zmienimy na tożsame, ale nieco przeredagowane – „czy chcesz, aby Polskę za kilka lub kilkanaście lat dopadł kryzys taki sam, jaki teraz przeżywa Grecja?”.

Jak można być tak bezczelnym w dążeniu po władzę? Bronisław Komorowski się nie popisał ogłaszając referendum. Ja tak sobie myślę, że on dostał  ostro między oczy i go zamroczyło i będąc jeszcze zamroczonym wymyślił, wymamrotał to referendum. Ale już zachowanie PiS, pani Szydło i pokazywanie Polakom, że oto mogliby się wypowiedzieć w sprawie emerytur, to czysta bezczelność. Jak, pytam, jak przeciętny Polak ma odpowiedzieć rozsądnie na takie pytanie nie będąc ani ekonomistą, ani socjologiem? Skąd ma się u niego wziąć niezbędna wiedza i wyobraźnia ekonomiczna, by odpowiadając w referendum wiedział, co oznacza TAK lub NIE dla Polski za 10 czy 15 lat, dla tego, jak żyło się będzie jego dzieciom? NO SKĄD ON MA TO WIEDZIEĆ???? Te pytania, to zwykła, ohydna polityczna manipulacja. Niestety  skuteczna.

Demokracja, to nie jest ustrój doskonały. A już najmniej doskonałym demokracji narzędziem jest referendum. Bo o ile najlepiej pokazuje, jakie ludzie mają zdanie, o tyle to zdanie, biorąc pod uwagę kompetencje wypowiadających się, często miast do sukcesu, doprowadzić może kraj do klęski. A jak kto się nie zgadza, niech zarządzi w swoim domu referendum i zapyta dzieci, czy chcą, aby ich kieszonkowe było od przyszłego miesiąca czterokrotnie wyższe.



A tak na koniec – Panie prezydencie, z tym dopisywaniem się do wycieczki albo do pamiętnika, to znów się Pan nie popisał. Taka prawda. Kolejny procent albo dwa przechodzi na stronę Pis.  A można było tak ładnie merytorycznie sprawę załatwić.

środa, 1 lipca 2015

PO argumentuje, wyborca czuje

Od wyborów prezydenckich, nieznacznie w sensie matematycznym, a z kretesem w sensie politycznym przegranych przez Bronisława Komorowskiego, cała batalia o władzę przeniosła się na nowe pole bitwy – kampanię przed wyborami parlamentarnymi. Sukces Andrzeja dudy uskrzydlił PiS i dał jego działaczom i zwolennikom już nie tylko wiarę, ale niemal pewność, że na jesieni 2015 roku władza w Polsce ulegnie zmianie. Prawdę mówiąc owa pewność bijąca z wypowiedzi co bardziej wylewnych polityków PiS zaczyna drażnić już nie tylko tych , którzy rządów tego ugrupowania nie chcą, ale nawet tych, którzy jeszcze przed chwilą chcieli ich na zasadzie pragnienia jakiejkolwiek zmiany z założeniem (niekoniecznie słusznym), że każda zmiana da nam poprawę naszej codzienności. Druga strona (dotychczasowej) sceny polskiej polityki dostała prztyczka w nos. Nie, złe słowa. Przegrana ciągle urzędującego prezydenta była niesamowicie silnym prawym (nomen omen) sierpowym, którego Platforma zwyczajnie nie ustała. Dziś sytuacja wygląda tak, jakby walka na ringu nadal trwała, ale wobec sporego zamroczenia PO PiS boksuje z dużą lekkością i co rusz do tamtego niespodziewanego ciosu dokłada nowe, mniejszej może wagi, ale wobec wyczerpania przeciwnika wystarczająco mocne, by ostatecznie posłać go na deski. Jak to się skończy? Trudno powiedzieć. Być może (jak sądzi wielu politologów) jest już „pozamiatane”. A może jest jakiś cień szansy, że losy walki da się jeszcze odmienić. W każdym razie sztab treningowy PO nie chce się jeszcze poddawać i w narożniku wrze od dyskusji, jak to dodać jeszcze sił partii, jak ułożyć skuteczną gardę przed kolejnym ciosami i jak być może wyprowadzić jeszcze jakiś dotkliwe dla przeciwnika uderzenie. Cóż, ta walka trwa już kilka ładnych lat, więc wszyscy uczestnicy twardzi do bólu, nie uderzą sami otwartą dłonią w ring na znak poddania walki.

Tak, narożnik PO kipi od pracy zmierzającej do poprawy przebiegu meczu, ale jakoś nie widać, by cokolwiek z tego wychodziło. Kolejne tygodnie przynoszą coraz to nowsze sondaże, w których PiS zaczyna machać dłonią przez tylną szybę do znacznie już pozostającego w tyle PO. Nic się już nie da zrobić? Wydaje mi się, że ludzie PO nie zrozumieli niczego z tego, co się stało. Kiedy słucham kolejnych wypowiedzi ludzi PO w mediach, kiedy oglądam kolejne konwencje  i posiedzenia rządu (włącznie z tym dzisiejszym, śląskim), to widzę jedno – PO z uporem maniaka chce dowieść, że jest lepsza, przywołując rzeczowe argumenty i gołe fakty. Ludziom z PO zdaje się, że są w stanie, używając logiki i rzetelnej prezentacji faktów, przekonać Polaków, że dzięki rządom PO jest nieźle (już może nie bardzo dobrze), a będzie jeszcze lepiej. BZDURA!!! PO MUSI zrozumieć, że wszyscy, którzy takiej argumentacji chcą i potrafią słuchać, są już dawno po ich stronie (no, część przeszła może ostatnio na stronę NowoczesnejPL). TU SIĘ NIC NIE DA UGRAĆ!!! Komorowski nie przegrał na gruncie rozsądku i intelektu, a na gruncie EMOCJI. I to do emocji PO musi zacząć się odwoływać, jeśli chce jeszcze zrobić jakiś liczący się wynik jesienią. Pani premier musi się wyluzować. Musi zażartować, najlepiej nawet z siebie. Ale nie na siłę, ot tak po prostu, jak przy piwie. Niech przyzna się z uśmiechem do jakiejś własnej niedoskonałości, najlepiej takiej, jaka jest cechą wielu Polaków (albo nawet Polek). Niech będą w jej kontaktach z ludźmi choć chwile, kiedy nie będzie widać, że jest Panią Premier, a jest po prostu zwykłą Polką swego pokolenia. Nich ludzie PO zaczną się uśmiechać. Niech przestaną prawić niezrozumiałe nawet dla nich (to czasem widać) mądrości, a zaczną mówić językiem ludzi. I niech zacznie pokazywać się poseł Niesiołowski!!! To błąd, że się nie pokazuje, że wycofano go z debaty. To właśnie Stefan Niesiołowski jest w swym image bardzo emocjonalny, a przez to zdaje się być bardzo wiarygodny (jak Kukiz?). A kogo schować? Wszystkich mądralińskich! Wszystkich najmądrzejszych na świecie ludzi partii z posłem Szejnfeldem na czele. Kto ma możliwość, niech obejrzy raz jeszcze materiał z majowego wieczoru wyborczego z udziałem tegoż posła. To, jak zachowywał się Adam Szejnfeld, jak lekceważył adwersarzy, jak unosił się nie wiadomo z czego płynącą wyższością w chwilach, kiedy trzeba było raczej pokazać pokorę, było żenujące. Ale żenujące, to sobie mogło być, gorzej, że to ODEBRAŁO Komorowskiemu wszystkich tych, którzy może zagłosowaliby na niego w drugiej turze, ale nie byli tego pewni, za to oglądali ten przekaz. Nie chcę tutaj powiedzieć, że Adam Szejnfeld i podobnie uprawiający politykę i myślący ludzie PO są jacyś źli. Oni po prostu, ze swoją nieuleczalną miłością do twardych faktów i solidnych argumentów (a braku zrozumienia dla prostych emocji prostych ludzi), nie pomogą Platformie TERAZ. No, a tę nieuzasadnioną wyższość i „mądralińskość” powinni spiłować, bo ta ani teraz, ani nigdy im nie pomoże.